sobota, 31 lipca 2010

Demokracja a Kompromis

Bez kompromisów nie ma demokracji. Demokracja nie oznacza, że wszyscy mogą robić, co chcą. W zasadzie jest zupełnie odwrotnie. W demokracji wszyscy są mniej lub bardziej ograniczeni. Jeżeli chce się żyć w poukładanym i wolnym kraju, to należy godzić się na ograniczenia wolności. Demokracja to w istocie nie naturalna chęć, lecz umiejętność i sztuka pogodzenia wszystkich, gdzie potrzeby wielu są ważniejsze od potrzeb niewielu, których, jako mniejszość, należy jednak chronić, a ich potrzeby też muszą być wyrażone.

Kompromis to nie coś, z czego – jak sądzi się w naszym kraju – jesteśmy zadowoleni, lecz coś, co często z bólem akceptujemy, co ostatecznie jesteśmy w stanie przyjąć, z czym możemy żyć, z czym się godzimy. Kompromis powinien pozostawiać niedosyt, a może nawet frustrację z powodu poczucia straty, ale również musi dawać świadomość osiągnięcia czegoś dla nas istotnego. Czegoś, za co warto było coś poświęcić.

Bardzo istotne, a wręcz genialne dla demokracji jest w kompromisach to, że gdy się je osiąga, to ostatecznie dochodzi się do sytuacji, w której nikt nie przegrywa. Nikt nie jest przegłosowany! Wszyscy godzą się na to samo. Dzięki temu demokratyczny system staje się stabilny. W ten sposób demokracja nie rządzi się prawem większości, lecz prawem wszystkich i dobrem ogółu, co jest jej sednem. Po to zawsze należy najpierw dążyć do kompromisów, a nie przeliczać sejmową arytmetykę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz