piątek, 9 lipca 2010

Miłość Bliźniego - recepta na wszystkie bolączki Polaków

Wystarczy się przez chwilę zastanowić, żeby odkryć, iż nie ma na świecie innych źródeł zła niż niepoprawne relacje między ludźmi.

Było to tak wielkie zderzenie z innością i szok kulturowy, że już nigdy nie zapomniałem, kiedy jako młody Polak pierwszy raz zetknąłem się z ludźmi prawdziwie wyznającymi własną wiarę, oddanymi Bogu i wedle nauk tej wiary prawdziwie żyjącymi. Było to tak różne od pozoranctwa, obrządkowości i wymuszonej obowiązkowości, do jakich przyzwyczajano mnie od dziecka w naszym Kościele, a byłem kiedyś nawet ministrantem, że najpierw zacząłem odbierać wiarę tych ludzi trochę sekciarsko. To był kontakt z inną rzeczywistością, który następnie poprzez zrozumienie uprzedniego życia w kłamstwie przerodził się w świadomość zetknięcia się z prawdą. To było jak pierwsze otwarcie oczu na nowy świat po spędzeniu całego życia w socjalizmie. To religijne doświadczenie było po prostu tylko częścią mojego odkrywania i chłonięcia Zachodu z punktu widzenia dobrze dającej się odczuć normalności.

Wedle wiary chrześcijańskiej zbawienie realizuje się przecież poprzez realia codziennej rzeczywistości. Miłość i dobroć to wolność. Jest w życiu pewien uniwersalny dla wszystkich sens, a gdy zostanie zakłócony, rzeczy się komplikują. Na jakie sposoby my wyrażamy swoją wiarę w poprawne relacje z bliźnimi? Jeżeli nie w sklepowej kolejce, nie przez rzetelnie wykonaną pracę, nie poprzez tolerancję w stosunku do odmienności innych ludzi, to może na polskich drogach? Upss! Tam też nie? A gdzie?

Pójście do kościoła raz w tygodniu, gdy czuje się nad głową bicz Boży, jest raczej pójściem na łatwiznę. Należy raczej rozumieć mądrość, sens i piękno dobrego życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz