Religia i polityka to dwie zupełnie odmienne dyscypliny życia. Kierują się one odrębnymi, wręcz skrajnymi systemami wartości.
System wartości to jakby lista możliwych i niemożliwych działań oraz aktów, czynów. Na przykład w Polsce przed II Wojną Światową można było posiadać tytuł arystokratyczny. Natomiast po wojnie stało się to już niemożliwe, bo wraz z komunizmem zmienił się system wartości.
Dlatego współistnienie państwa i religii na jednej płaszczyźnie nigdy nie przynosi dobrych rezultatów. Nie jest to dobry pomysł i nie gwarantuje odpowiednich efektów, gdyż w państwie prawa i demokracji istnieje bardzo wiele społecznych, etycznych, naukowych, ekonomicznych i dyplomatycznych pojęć, które są w zasadzie możliwe z punktu widzenia polityki i demokracji, ale niemożliwe z punktu widzenia religii i Kościoła. Najbardziej wyraziste z nich to na przykład eutanazja, aborcja, prawa gejów i ludzi żyjących w wolnych związkach, badania nad klonami,
a nawet sztuczne zapłodnienie lub antykoncepcja.
Więc, czy my, Polacy, tworzymy dla siebie państwo prawa i demokracji w pełni? Istnieją oczywiście także inne kwestie.