piątek, 3 grudnia 2010

Dzieci to Nasz Skarb

Edukacja przede wszystkim zaczyna się oraz od najmłodszych lat ma miejsce w domu. Psychologia określa to w takiej kolejności i w taki sposób, że odżywianie, stymulacja i rozwój ludzkiego mózgu, a później nauka formułują i ukierunkowują człowieka.

Slogan „Dzieci to nasz skarb” jest nie tylko prawdziwy i oczywisty, ale najistotniejszy. Jest on nie do przecenienia. Jest nawet istotniejszy dla społeczeństw niż dla jednostek, które je budują. W naturze zwierzęta dbają o potomstwo i przekazują mu całą swoją wiedzę też tylko po to, aby cały gatunek miał jak największe szanse na przetrwanie w ewolucyjnym wyścigu. Dzieci to fundament i podstawowy blok budulcowy społeczeństw i narodów. Bez świadomego, prawidłowego wychowywania i kształcenia dzieci żadne znane nam społecznie i ekonomicznie zaawansowane państwo nie mogłoby funkcjonować, tak jak to dzisiaj robi.

Ponieważ jakie dzieci, takie społeczeństwo – i odwrotnie, to musimy wziąć sobie do serca o wiele więcej niż „parę” poniższych zasad i pewników:

Nie upokarzaj dziecka, bo ono, tak jak ty, ma silne poczucie własnej godności.
Staraj się nie stosować metod, których sam byś nie akceptował.
Pozwalaj dziecku dokonywać wyboru, kiedy tylko jest to możliwe.
Jeśli zachowałeś się niewłaściwie wobec dziecka, przeproś je i wytłumacz się – nie bój się utraty autorytetu, bo dziecko i tak wie, kiedy popełniasz błędy.
Nigdy nie mów źle o dziecku, szczególnie w obecności innych osób.
Nie mów: „Zrobisz to, bo tak chcę” – jeżeli musisz czegoś zabronić, zawsze to uzasadnij.
Jeżeli wydajesz dziecku nawet najprostsze polecenia, staraj się nie stawiać go niżej, odnosząc się do niego z góry, a raczej proś o pomoc, za którą wypada także podziękować.
Nie musisz za wszelką cenę być konsekwentny i solidaryzować się z innymi dorosłymi przeciw dziecku, jeśli wiesz, że nie mają racji, a dziecku dzieje się krzywda.
Gdy nie wiesz, jak postąpić, pomyśl, jak ty byś się poczuł, gdybyś był na jego miejscu.
Staraj się być adwokatem własnego dziecka.
Jeżeli żyje ono w atmosferze krytyki, uczy się potępiać.
Jeśli doświadcza wrogości, uczy się agresji.
Jeżeli dziecko musi znosić kpiny, uczy się nieśmiałości.
Gdy jest zawstydzone, uczy się poczucia winy.
Jeżeli żyje w atmosferze zachęty i wsparcia, uczy się nadziei i wiary w siebie.
Jeśli żyje w atmosferze tolerancji, uczy się szacunku.
Jeżeli dziecko jest akceptowane i chwalone, uczy się doceniać innych za to, kim są.
Jeśli dziecko żyje w atmosferze uczciwości, uczy się sprawiedliwości.
Jeżeli żyje w atmosferze bezpieczeństwa, uczy się ufności.
Jeśli dziecko żyje w atmosferze aprobaty i uznania, uczy się własnej wartości oraz polubi siebie. Jeżeli żyje w klimacie akceptacji, przyjaźni i miłości, uczy się znajdować dobro i miłość w świecie oraz dawać je i przyjmować.

środa, 1 grudnia 2010

Test na Polityka

„Władca, który nie króluje w sercu swych ludów, jest niczym”. Wydaje się, że Napoleon Bonaparte posiadał całkiem realistyczny test oraz zgrabną, logiczną i myślę, że prawdziwą receptę na sukces polityczny. Jednak coś zawiodło. Ostatecznie wielu ludzi z jego otoczenia przyklasnęło wygnaniu go. Podobny los podzielił, pierwotnie umiłowany przez własny lud, a później przezeń otruty Aleksander Wielki. Adolf Hitler także królował w sercach obywateli Trzeciej Rzeszy, aby ostatecznie jedynie zrządzeniem losu uniknąć śmierci w zamachu bombowym, zorganizowanym przez jego oficerów. Umiłowany wódz i dziecko rewolucji bolszewickiej, Stalin, także ciągle żył w niepewności i obawie o swoje życie. Z czasem wymienieni wodzowie mieli w swoich krajach tyle samo wrogów co popleczników. Myślę, że było tak, ponieważ siłą narzucali swoją wielkość. Automatycznie aprobata, a tym bardziej umiłowanie stały się wartościami wysoce kontrowersyjnymi i podlegającymi niejednorodnej ocenie.

Należy więc umieć oceniać i polityków wybierać według zdrowych kryteriów. W naszej rzeczywistości wg ekonomii i kryteriów wolnego rynku przynoszących narodom dobrobyt, dobre obyczaje i normalność, do której podobno sami dążymy. Wiedzmy więc, jak to robić.

Prawicowiec to człowiek tworzący takie prawo i tak głosujący w parlamencie, aby dać zasoby, środki i wszelkie przywileje klasie najwyższej, czyli tej, która ma absolutne zdolności przedsiębiorcze, wszelkie możliwości, wykształcenie, tradycje, światopogląd, moc sprawczą i wyczucie wszelkich sytuacji (z ekonomii: animal feeling). Prawicowiec daje klasie budującej gospodarkę, więc państwo. Tej, do której Ronald Reagan, prezydent USA, apelował i w 1981 roku prosił o trzymanie pieniędzy w amerykańskich bankach. Z tych na górze kapie na tych pośrodku,
pracujących dla tych na górze. Z tych pośrodku kapie na tych najniżej, którzy dla nich pracują i też godnie zarabiają. To jak naturalny łańcuch pokarmowy. Inny model nie zadziała dobrze, zwłaszcza w połączeniu z naszą ludzką naturą, która jest kluczem do zamożności narodów. Już setki lat temu wiedział o tym Adam Smith, pisząc do dziś zawierające większość ekonomicznych pewników dzieło The Wealth of Nations.

Z amerykańska, to "Trickle Down Economy" - kapiąca w dół ekonomia. Mało w tym demokracji, a dużo natury i pewnego poszukiwanego przez specjalistów wszelkich dziecin, od fizyków, matematyków, poprzez filozofów, ekonomistów i artystów "uniwersalnego kodu życia". Ale ma to znaczenie, gdy przy państwie i jego dobrych strukturach zaczynają majstrować amatorzy lub karierowicze - populiści. Dużo w tym jednak sprawiedliwości społecznej.

Lewicowiec natomiast to ten, kto daje tym na dole. Z nich na nikogo nie skapnie, nikt na tym nie skorzysta. Oni po prostu przejedzą to, co dostaną, a gospodarka, więc państwo, zgodnie z taką ekonomią nie skorzysta na tym, więc my wszyscy też nie. Dlatego właśnie mówi się, że gdy
zanika klasa średnia, to z ekonomią w państwie musi się dziać coś złego. Tym bardziej biednieje i rośnie wówczas klasa najniższa, bo potencjalnie żywiąca ją klasa średnia nie ma się z kogo utrzymać i też zasila szeregi o stopień niższej grupy. Nie istnieją szanse na łatwy awans społeczny. Nie ma miejsca naturalna międzyklasowa symbioza, współpraca oraz konstruktywna koegzystencja, istnieją natomiast rywalizacja, niezadowolenie i napięcia społecznie. Najbardziej walczy się o prawa i wyższe pensje, więc o sprawy fundamentalnie bytowe. To niedostatek,
zubożenie, demoralizacja i zapaść cywilizacyjna. Społeczeństwo rozwarstwia się wówczas na coraz biedniejszych i coraz bogatszych lub w najlepszym wypadku, tak jak w Polsce, pozostaje w nierównowadze i w stagnacji, gdzie łatwe i szybkie zmiany nie są możliwe. Ktoś pewnie w zamian za ich głosy daje niewłaściwym ludziom, wyrządzając im i nam wszystkim krzywdę.

Powodzenia...w tworzeniu nowej polskiej normalnej rzeczywistości.